Dlaczego szkolenia z umiejętności udzielania pierwszej pomocy są tak ważne?
Co powinniśmy wiedzieć zanim przystąpimy do szkolenia?
Rozmawiamy z Ewą Karoliną Matałowską.
Dlaczego powinniśmy uczyć się udzielać pierwszej pomocy?
Na pytanie to możemy odpowiedzieć przewrotnie. Przecież chcielibyśmy, aby ktoś nam – lub naszej rodzinie – udzielił pierwszej pomocy, gdy będziemy w stanie zagrożenia zdrowia lub życia… Chcielibyśmy, aby zrobił to szybko, fachowo i rzetelnie. Kolejnym argumentem przemawiającym „za” jest polskie prawodawstwo, które nakłada na nas prawny obowiązek udzielania pierwszej pomocy. Artykuł 162 kodeksu karnego mówi wyraźnie o tym, że kto nie udzieli pomocy drugiemu człowiekowi, gdy on takowej wymaga, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. W artykule tym jest oczywiście zastrzeżenie, że pomocy trzeba udzielać bez narażenia swojego zdrowia. Niemniej jednak, jeżeli udzielenie takiej pomocy jest możliwe a człowiek tego nie zrobi, to może trafić do więzienia na trzy lata. Dla mnie oczywiście zawsze ważniejszy był ten wzgląd moralny, ale niezwykle istotne jest również obwarowanie prawne. Dla osób, które potrzebują takiego motywatora może to być kluczowe w momencie podejmowania decyzji.
Czego ludzie się boją? Podejmowania decyzji? Samego działania? A może odpowiedzialności za błędy?
Myślę, że tak naprawdę ludzie boją się tego wszystkiego. Odpowiedzialność za błędy… Boją się zarówno odpowiedzialności prawnej, boją się tego, że zostaną pozwani przez bliskich poszkodowanego czy przez niego samego, gdy udzielą tej pomocy źle. Wynika to głównie z niewiedzy z tego, że nie przeszli odpowiedniego przeszkolenia, nie zostali poinformowani o tym jak tego typu sytuacje wyglądają pod względem prawnym. Wiedzę czerpią z różnych doniesień medialnych czy internetu. To niepotrzebnie potęguje ich strach. Usłyszeli o jednej osobie niesłusznie skazanej i tym się kierują, mówiąc – nigdy nie udzielę pomocy, ponieważ ktoś „poszedł siedzieć”. I nawet nie znają dokładnie przypadku, ale to wpływa negatywnie na ich decyzje. Boją się własnej niewiedzy. Często blokuje ich stres, czy sobie na pewno poradzą. Zamiast robić tyle, ile potrafią – upewniając się u dyspozytora dostępnego pod numerem ratunkowym, który ma obowiązek wysłania ambulansu i prowadzenia „ratownika” przez wykonywane czynności – nie robią nic.
Jaki był cel szkolenia dla ORANGE?
Szkolenie przeprowadzone dla marki ORANGE było wypełnieniem obowiązku wynikającego z Kodeksu Pracy, który nakłada na każdego pracodawcę konieczność posiadania w zakładzie pracy osób wyznaczonych do udzielania pierwszej pomocy, jak również do ewakuacji czy do czynności z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Nie jest powiedziane, jak często takie osoby muszą być szkolone. Nie jest powiedziane również, jak szeroki ma być zakres takiego szkolenia. Dookreślone jest to w spójnym akcie prawnym, czyli rozporządzeniu BHP, które stanowi o tym, że każdy pracodawca ma obowiązek zapewnić sprawnie funkcjonujący system udzielania pierwszej pomocy. Praktyka pokazuje, że aby zrealizować ten obowiązek pracownicy muszą brać udział w szkoleniach systematycznie w celu utrwalania nabytej wiedzy i umiejętności.
Kto jest odpowiedzialny za udzielenie pierwszej pomocy klientowi, np. w salonie telefonii komórkowej bądź innym sklepie, obiekcie użyteczności publicznej, firmie…
Oczywiście sprzedawca. To on w pierwszej kolejności jest odpowiedzialny za udzielenie pierwszej pomocy klientowi czy też innemu sprzedawcy przebywającemu w sklepie. Trzeba pamiętać jednak, że obowiązuje akt prawny, który nakłada na każdego z nas obowiązek udzielenia pierwszej pomocy. Jeżeli jest więc duży salon, sklep, kolejka i w tej kolejce ktoś upada, to najbliższa osoba znajdująca się obok poszkodowanego jest obowiązana rozpocząć udzielanie pomocy. Następnie powinien pojawić się niezwłocznie pracownik, który z apteczką zabezpieczy miejsce zdarzenia, odsunie ludzi, a może nawet zamknie salon – jeżeli sytuacja będzie tego wymagała – na czas udzielania pomocy do momentu przyjazdu służb kwalifikowanych. Jeżeli okaże się, że w kolejce stoi lekarz bądź ratownik medyczny, to on przejmuje działania ratunkowe, a pracownik asystuje w udzielaniu pomocy, między innymi podaje apteczkę, informuje, co się w niej znajduje, wykonuje polecenia udzielającego pomocy.
Co jest najtrudniejsze w szkoleniu z pierwszej pomocy?
Dla prowadzącego szkolenie trudna jest sytuacja, w której grupa jest niejednorodna. Są w niej zarówno osoby uczestniczące w szkoleniu po raz pierwszy, jak i takie, które w szkoleniu biorą udział już kolejny raz. Takie zróżnicowanie grupy powoduje, że instruktor stoi przed koniecznością dopasowania poziomu do wymagań osób początkujących. Sprawia to, że tracą na tym osoby zaawansowane. Z punktu widzenia logistyki szkolenia, dużo łatwiejsze jest, gdy grupa wysłana na szkolenie przez pracodawcę reprezentuje ten sam poziom wiedzy. Są również kwestie indywidualnych predyspozycji uczestników. Jeżeli komuś robi się niedobrze na widok krwi, to zajęcia praktyczne, w ramach których odtwarzane są sytuacje kryzysowe w sposób jak najbardziej realistyczny, mogą być trudne. Ale właśnie takie zajęcia mają na celu zapoznanie się z sytuacją stresującą i przyzwyczajenie do takiego widoku, aby był mniej szokujący w sytuacji realnej. Oczywiście nie bez znaczenia są zarówno wielkość grupy, jak i miejsce realizacji szkolenia. Zdarzyło mi się prowadzić szkolenia dla grup składających się z ponad osiemdziesięciu osób w ciasnej i dusznej sali. Nie muszę pisać, że tego typu kurs mija się z celem. Prowadzę szkolenia w Polsce i zagranicą. Problemy w zależności od kraju, uwarunkowań kulturowych są bardzo różne. W naszym kraju ludzie boją się konsekwencji prawnych, a na przykład w Kenii czy Etiopii ludzie boją się tego, że gdy źle udzielą pomocy zostaną zabici maczetą. To jest zupełnie inny poziom strachu, inny poziom zagrożenia i konsekwencji. Trudno pracuje się w sytuacji, gdy ktoś nie chce się uczyć. Taką grupą zawodową paradoksalnie są nauczyciele, z którymi pracowałam kilka lat, prowadząc zajęciaz pierwszej pomocy w szkołach. Rozgadani, udający, że wiedzą wszystko, chociaż tak nie jest. Łamiący zasady, których wymagają chociażby od swoich uczniów podczas zajęć w szkole. Najlepiej za to pracuje się z pracownikami fizycznymi. Są to ludzie, którzy nie boją się swojej niewiedzy, zadają pytania wprost, są aktywni i otwarci. Przezwyciężanie stereotypów to kolejna trudność, przed jaką staje trener, szkoleniowiec… Kiedyś, ktoś uczestniczył w nudnym szkoleniu, na które został skierowany przez zakład pracy. Teraz podchodzi do kursu jako do zła koniecznego. Dlatego cieszą mnie bardzo sytuacje, gdy podczas szkolenia, które prowadzę zmienia się nastawienie uczestników. Z biernych obserwatorów stają się aktywnymi uczestnikami procesu szkoleniowego. Tego typu postawa jest charakterystyczna dla grupy menadżerów. Na początku szkolenia wszyscy mają otwarte laptopy, aby po krótkim czasie zamknąć je i z zapałem oraz uważnością uczestniczyć w kursie. To bardzo duża satysfakcja dla instruktora, że udało się zainteresować ludzi tym, co ma się do przekazania. Satysfakcja tym większa, że wiedza ta może komuś uratować zdrowie a nawet życie.
0
0
Głos/y
Ocena artykułu