Najpierw należy zadbać o bezpieczeństwo, dopiero potem można rozpocząć udzielanie pierwszej pomocy.
Wyobraźmy sobie, że w miejscu pracy dochodzi do wypadku. Jaka powinna być pierwsza reakcja pracownika, który zauważył zdarzenie?
To zależy, co się stało. Jeżeli doszło do zatrzymania krążenia, widzimy, że osoba nie oddycha, konieczne jest natychmiastowe podjęcie czynności reanimacyjnych, udrożnienie dróg oddechowych i ułożenie człowieka w bezpiecznej pozycji. Pod warunkiem, że dookoła nas jest bezpiecznie – nie pali się, nie grozi nam uderzenie spadającej belki, atak wściekłego psa etc. Najpierw należy zadbać o bezpieczeństwo, dopiero potem można rozpocząć udzielanie pierwszej pomocy. Możliwie szybko należy powiadomić o zdarzeniu przełożonego. Jeśli w pobliżu znajduje się kilka osób, najlepiej, by część z nich została przy rannym, reszta powiadomiła przełożonego lub wezwała pogotowie. Zwłaszcza w przypadku zatrzymania akcji serca, gdy liczy się każda minuta.
Jak właściwie przygotować się do udzielenia pierwszej pomocy?
Przede wszystkim trzeba zmienić trochę myślenie na temat pierwszej pomocy. Prawda jest taka, że dopóki pacjent jest przytomny, nie czuje nasilającej się duszności, koszmarnych urazów – nie ma bezpośredniego zagrożenia życia – bez względu na to, czy jest to problem kardiologiczny, neurologiczny czy toksykologiczny. Złamanie nosa, wybicie barku czy pocięta ręka nie będą bezpośrednią przyczyną śmierci. Mówiąc obrazowo, problemem jest kolor pacjenta, to czy oddycha i czy nie doszło do zatrzymania krążenia. Gdy kolor skóry na twarzy pacjenta się zmienia, sinieje, niestety, zmienia się również kolor w jego mózgu. Po paru minutach niedotlenienia rokowanie pacjenta z każdą chwilą staje się gorsze. W pierwszej pomocy najważniejsze jest obserwowanie koloru twarzy. Większość oparzeń, złamań, zwichnięć skręceń – to są drobiazgi. Wtedy należy powoli, nienerwowo ogarnąć sytuację i czekać na ratowników. Jeśli natomiast człowiek traci przytomność lub następuje zatrzymanie akcji serca, liczy się czas. Jeśli nieprzytomny pacjent oddycha, układamy go na boku. Jeśli nie oddycha, akcję reanimacyjną należy rozpocząć do czterech minut od momentu zatrzymania. W przeciwnym razie ratowanie może nie mieć sensu. Mówiąc krótko, jeśli pogotowie zastanie pacjenta oddychającego na boku lub w trakcie reanimacji i jego skóra będzie różowa, jest duża szansa na uratowanie mu życia. Jeśli będzie siny – prawdopodobnie jest już za późno. Ważny jest kolor na buzi, bo to jest ten sam kolor, który mamy w mózgu. Jeśli pacjent sinieje na wargach, na nosie, na uszach, to znaczy, że sytuacja jest bardzo poważna. Jeśli jest cielistoróżowy, nie jest szary, blady, popielaty, marmurkowy, to jest nieźle.
Powiedział Pan, że powinniśmy zmienić myślenie o pierwszej pomocy. W takim razie, jakie jest ono teraz? Jaki jest problem z pierwszą pomocą?
Problem jest taki, że zajmujemy się rzeczami mało istotnymi – złamaniami, zwichnięciami, skręceniami, a od tego się nie umiera. Nie warto na siłę próbować samodzielnie unieruchamiać kończyn. Proste złamania mogą spokojnie poczekać na przyjazd pogotowia. Materiał, którym dysponuje osoba na miejscu wypadku, nie zawsze nadaje się do transportu, nie zawsze jest prześwitujący dla promieni rentgena, a to może utrudniać dalsze działania ratowników. Dlatego lepiej poczekać na ich przyjazd i nie narażać pacjenta na dodatkowy ból podczas kolejnej próby usztywnienia złamania. W pierwszej pomocy najważniejsze jest to, by pacjent pozostał różowy – niezależnie od tego, co się stało. Ma oddychać. Należy koncentrować się na stanach zagrożenia życia.
Jakie są sposoby udzielania pomocy?
To zależy od okoliczności, podam przykłady, jak radzić sobie w poszczególnych sytuacjach:
Złamania
Złamanie warto unieruchomić na czas transportu do szpitala, by nie dopuścić do pogłębienia się urazu – by ze złamania zamkniętego nie zrobiło się otwarte, by ograniczyć tarcie ostrych odłamów kostnych, powiększanie się krwiaków, rozdzieranie większych partii mięśni, nerwów, tętnic, żył czy powięzi. Ponadto unieruchomienie zmniejsza ból rannego w czasie jazdy. Zostawmy to jednak ratownikom. Mają specjalny sprzęt, który nie będzie zadawał dodatkowego bólu. Jeżeli sprawa dotyczy kończyn górnych – obojczyk, ramię, przedramię – można spokojnie przyjechać z pacjentem do ambulatorium własnym samochodem. W przypadku złamania otwartego, na czas transportu na wystającą kość warto założyć w miarę czystą tkaninę (wyprany i wyprasowany ręcznik, czystą, bawełnianą koszulkę) lub gazę, żeby nie dopuścić do wysuszenia lub wymrożenia kości i rozwoju martwicy. Natomiast w przypadku, gdy złamany jest aparat ruchu – miednica, udo, podudzie – dzwonimy po karetkę.
Porażenia prądem
Tutaj rozróżniamy cztery przypadki. Pierwszy: jeśli pacjent został porażony prądem, ale jest przytomny, rozmawia i nie ma żadnych niepokojących objawów, powinien bezwzględnie zgłosić się na obserwację, podczas której wykonane zostanie EKG. Obowiązkowo. Prąd elektryczny może zabić nawet po kilku, kilkunastu godzinach. Wtedy mogą się pojawić zaburzenia rytmu serca, które może zatrzymać się np. w czasie snu. EKG wykonywane w szpitalu w kolejnych godzinach od zdarzenia pozwala wyłapać ewentualne nieprawidłowości. Jeśli nic niepokojącego nie zostaje zarejestrowane, pacjent może spokojnie wrócić do domu. To zalecenie dotyczy bezwzględnie każdej osoby porażonej prądem. Przypadek drugi: jeśli dodatkowo pacjent ma poparzenia, schładzamy ranę zimną wodą, by ciepło nie wnikało głębiej w struktury tkanek. Przypadek trzeci: pacjent jest nieprzytomny, ale oddycha. Przed przyjazdem karetki układamy go na boku (pozycja boczna bezpieczna lub boczna ustalona), by udrożnić drogi oddechowe i zapobiec ewentualnym zakrztuszeniom. Przypadek czwarty: jeśli po porażeniu prądem pacjent nie oddycha, rozpoczynamy akcję reanimacyjną, by utrzymać mózg przy życiu.
Upadek z wysokości
Pacjent, który upadł z wysokości lub został potrącony, to pacjent urazowy. Oprócz urazów kończyn i narządów wewnętrznych, należy podejrzewać dwie rzeczy: urazy kręgosłupa i urazy czaszkowo-mózgowe. Jeśli pacjent leży na boku i oddycha, nie ruszamy go i czekamy na przyjazd ratowników. Jeśli leży na wznak, najlepszym rozwiązaniem jest stabilizacja głowy między kolanami w niezmienionej pozycji, czyli założenie mu „kołnierza” ze swoich kolan i wyluksowanie żuchwy, czyli wyciągnięcie żuchwy nad szczękę, które automatycznie podnosi język z tylnej ściany gardła i udrażnia drogi oddechowe. W takim przypadku należy unikać przesuwania i przekręcania rannego. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy pacjent zaczyna wymiotować. Wtedy, by uniknąć zakrztuszenia, bezwzględnie przekręcamy go na bok.
Podtopienia
Jeśli po wyciągnięciu z wody, pacjent jest nieprzytomny, ale kaszle, rzęzi i daje oznaki życia – układamy go na boku. Jeśli natomiast widzimy, że człowiek nie oddycha, zaczynamy klasyczną reanimację. Nie ma konieczności wypompowywania wody z dróg oddechowych, bo i tak nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Woda w płucach po jakimś czasie sama wchłonie się do krwioobiegu, a w momencie zatrzymania krążenia należy zadbać przede wszystkim o to, by podtrzymać funkcjonowanie mózgu. Ręcznie uciskamy serce aż do czasu przyjechania karetki.
Zmiażdżenia
Potężne zmiażdżenie lub amputacja urazowa jest wskazaniem do założenia opaski uciskowej lub stazy, w celu zupełnego odcięcia kończyny od ukrwienia i ograniczenia krwawienia z rany. Zakładamy ją powyżej zmiażdżenia. Zamiast stazy taktycznej, można użyć opaski uciskowej, wykonanej np. z kawałka materiału i plastikowej butelki, paska lub bandaża, skręcanego przy pomocy drewnianej deseczki.
Rany cięte
W przypadku ran szyi, brzucha lub pachwin, trudno jest założyć skuteczny opatrunek, dlatego jedynym rozwiązaniem jest uciskanie krwawiącego miejsca oburącz przez możliwie czystą tkaninę (np. bawełnianą koszulkę) lub wyprany i wyprasowany ręcznik. Im mocniej, tym lepiej. Pozwala to ograniczyć krwotok przed przyjazdem karetki nawet o połowę i utrzymać ciśnienie krwi na wyższym poziomie. Jeśli natomiast rany zlokalizowane są na kończynach górnych lub dolnych, możemy wykonać tzw. trójwarstwowy opatrunek uciskowy: czysta (wyprana i wyprasowana) tkanina na ranę, na to jakiś twardy przedmiot i ostatnia warstwa, którą mocno owijamy całość. Ten przedmiot ma uciskać żyłę lub tętnicę, która jest rozdarta. To może być mydelniczka, stara komórka, kawałek cegły – cokolwiek.
Wypadek samochodowy
Przede wszystkim, nie należy wierzyć w filmowe scenariusze – auta po wypadkach bardzo rzadko się palą. Jeśli ranny leży w aucie nieprzytomny, na boku i widzimy, że oddycha – możemy zostawić go w środku i czekać na przyjazd karetki. Z auta wyciągamy go tylko w przypadku zatrzymania krążenia. Jeśli osoba nie oddycha, sinieje, układamy ją na ziemi i rozpoczynamy akcję reanimacyjną. Warto podjąć ją nawet wtedy, gdy wydaje się, że pacjenta nie da się uratować. W razie zgonu może to ocalić organy do transplantacji.
Zatrucia
W przypadku zatrucia należy postępować zgodnie z kartą charakterystyki danej substancji, w której znajdują się dokładne zalecenia producenta. Jeśli nie mamy dostępu do instrukcji, a doszło do silnego zatrucia, jeszcze przed przyjazdem karetki warto zadzwonić na oddział toksykologiczny lub do wojewódzkiego konsultanta ds. toksykologii (jego numer telefonu znaleźć można na stronie internetowej urzędu wojewódzkiego). Konsultant lub dyżurny toksykolog natychmiast udzieli odpowiednich wskazówek.
Udar słoneczny
Jeśli człowiek przebywający długo na słońcu jest rozpalony, pobudzony lub apatyczny, mogą być to objawy udaru. W efekcie może dojść do obrzęku mózgu, z którym bez pomocy lekarzy nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Pacjenta należy wprowadzić do zimniejszego pomieszczenia i schładzać przed przyjazdem karetki. Jeśli chcemy samodzielnie przewieźć go do szpitala, w czasie transportu należy rozkręcić klimatyzację, by choć minimalnie obniżyć temperaturę jego ciała.
Inne nietypowe zdarzenia
Na przykład atak padaczki. Pacjenta należy obowiązkowo przekręcić na bok, żeby nie dusił się własnym językiem lub wymiocinami, i ochraniać jego głowę. Można podłożyć pod nią coś miękkiego, ułożyć na swoich kolanach lub butach – ważne, by głowa w czasie drgawek nie obijała się o twarde podłoże. Nie należy przejmować się chwilowym szczękościskiem. Przez zaciśnięte zęby da się oddychać, przez nos również. Ważne jest natomiast, by język nie wpadał choremu do gardła. Dlatego nie wkładamy mu nic między żuchwę a szczękę, tylko przekręcamy go na bok i czekamy na koniec ataku.
Jak powinien być zorganizowany system pierwszej pomocy w zakładzie pracy?
W każdym zakładzie istnieje wewnątrzzakładowy system pierwszej pomocy. Inaczej wygląda on w zakładzie produkcyjnym, inaczej w przedsiębiorstwie budowlanym na wyjeździe, inaczej w biurze. Jest to zależne od potrzeb zakładu i warunków lokalnych.
Czy każdy z pracowników jest zobowiązany do udzielania pierwszej pomocy?
Jest to określone przez normy bhp i zależne od systemu, właściwego dla danego przedsiębiorstwa.
Najważniejsze w ratowaniu życia i zdrowia osób poszkodowanych w różnego typu wypadkach są pierwsze cztery minuty po zajściu zdarzenia. Są to tak zwane „złote” minuty. Im szybciej nadejdzie pomoc, tym większe szanse na przeżycie, a także na zminimalizowanie negatywnych następstw wypadku, ma osoba poszkodowana. Szkolenia z pierwszej pomocy prowadzone przez SEKA S.A. to szansa uratowania życia w sytuacji jego zagrożenia, gdy liczy się każda sekunda.
0
0
Głos/y
Ocena artykułu